Działo to się przed wojną. W Ostrowie mieszkała pewna przekupka, bardzo chciwa, i chytra, a jak kogoś nie oszukała chodziła błędna i zła na cały świat. Bogata była w towary, mieszkała sama z dużym kotem, który był też niedobry tak jak gospodyni, a szkodny, robił wykopy sąsiadom w ogródku, niszczył przy tym wschody marchewki czy pietruszki, a jak było jej zwrócić uwagę to wrzeszczała na całą okolicę, że naród podły i niedobry. Z samego rana udawała się na rynek ze swoim towarem, a ubierała się na jaskrawo, by ją lepiej zauważono. Rozkładała towar na stole, były do dyspozycji stoły z daszkiem od deszczu i zajmowała zawsze stół w najlepszym miejscu tam gdzie ludzie najwięcej się kręcili i czekała na kupca jak sęp na żer. Nie lubili ją ludzie, a oczka jej latały w prawo i w lewo, a gdy zobaczyła błąkającego się kupca potrafiła do siebie zawołać, nawet gdy nie zmierzał iść do niej. Oszukiwała na towarze.
Taka była chytra, a w niedzielę ludzie szli do kościoła, a ona zostawała w domu i liczyła pieniądze klaskając przy tym w dłonie. I napełniała garnki talarami i ciągle było jej mało. I jak zwykle po niedzieli szła na targ i ledwie wyłożyła towar i darła się na całe gardło: - Ludzie! U mnie najtaniej. W kółko powtarzając swoją formułkę. Aż raz przyszła uboga wdowa, która miała pieniążek przy sobie, a na którego pracowała w pocie czoła i chciała kupić coś na obiad. A przekupka od razu zauważyła biedną kobiecinę ściskającą kurczowo w ręku pieniążek i dawaj ją wołać do siebie, nawet wystąpiła przed stragan. A że ta wdowa była z sąsiedniej wsi to tak bardzo nie znała ową przekupkę. I nie dość, że wsadziła jej stare warzywo sprzed niedzieli, to złapała ten pieniążek i reszty wydać nie chciała tłumacząc, że to był grosz, a nie talar. Siadła wdowa na ławeczce opodal i płacze, jak teraz wyżywi czworo małych dzieci. A przekupka nawet nawet na nią nie patrzyła, tylko oglądała talar w dłoni na wszystkie strony, aż łza chciwości poleciała po policzku. Tymczasem do wdowy przysiadł się ubogi starzec i wszedł z nią w rozmowę, pokazała mu ziemniaki uschnięte i buraki na pół zjedzone przez robaki i powiedziała, że przekupka na jaskrawo ubrana złapała jej talar w zamian za te warzywa. Starzec pogładził się po siwej brodzie, a trzymał w ręku kij sękaty i tym kijem tak sobie stukał o ziemię. Nic nie mówiąc podszedł do przekupki i mówi, że ubogą wdowę oszukała, i by zwróciła jej ten talar. Jak usłyszała przekupka słowa starca, dawaj wrzeszczeć, swoim kijem po plecach jego układać. I w tym czasie stało się coś dziwnego, bo to teraz starzec podniósł swoją lagę do góry i wyrzekł słowa: - A niech ci ten język kołkiem stanie, masz za karę za twoje chciejstwo, jedynie ta uboga wdowa może ci tego kołka wyjąć, abyś dalej mogła mówić. I tak się stało przekupka stanęła jak wryta i mówić nie mogła jakby kołka miała w gębie. I jak zakończyła się ta historia? Wiadomo, człowiek ubogi nie potrafi tak oszukiwać, nie goni za pieniądzem i szybko wybacza. Starzec gdzieś się ulotnił a wdowa zabrała się do domu, a przekupka tak stała i nic mówić nie mogła, musiała patrzeć jak ograbiano jej towar a ludzie mówili: - A dobrze ci tak stara sknero! I mnie oszukałaś! Widząc przekupka, że będzie skończona, pobiegła za tą uboga wdową, dogoniła ją i przypadła do nóg, a mówić przecież nie mogła, ale ten pieniążek wcisnęła jej do ręki, i dając kosz zdrowych warzyw. A wdowa widząc szczerość kobiety i płacz rzewny przebaczyła tymi słowami: - Idź w dobrym zdrowiu przekupko, lecz pamiętaj o ubogich, byś już więcej ich nie krzywdziła. I tak skończyła się ta opowieść, przekupka stała się innym człowiekiem a ta uboga wdowa powróciła do swoich dzieci z całym koszem jedzenia, który otrzymała w darze od przekupki na jaskrawo ubranej.
Celina Rapa